Nowy rytm

Zacznę od banalnej prawdy i oczywistości, bo na tym najlepiej buduje się odpowiednią dramaturgię. Mam w głowie taką myśl - tak jak nośnikiem muzyki  jest  płyta kompaktowa, tak nośnikiem emocji jest muzyka. Proste, ale od tego zawsze się zaczyna. Nie wiem czy ktokolwiek z nas słuchałby dźwięków, gdyby nie powodowały one żadnego przypływu uczuć. Słuchamy muzyki żeby poprawić sobie humor, gdy jest nam źle, gdy jest nam dobrze, gdy zdarzy się nam coś złego albo gdy spotka nas wielkie szczęście. Każdy tworzy ścieżkę dźwiękową swojego życia. Dlatego bardzo nie lubię prób klasyfikowania muzyki na gatunki. Muzyka jest ulotna tak jak emocje, które w nas wywołuje. To trochę tak jakby ktoś próbował złapać w dłonie chmurę i nadać jej kształt. Taki pomysł nie ma prawa się udać. Dlatego też uwielbiam twórców którzy rozumieją jaki to kruchy materiał, ta cała muzyka. Takich którzy nie próbują wbić jej w sztywne ramy, ale dają jej swoją energię, żeby mogła rozkwitnąć milionem emocji. I o takim zespole, który moim zdaniem, czuje to doskonale będzie tutaj parę słów.      
Muszę przyznać, że mam w życiu wielkie szczęście spotykania na swojej drodze niesamowitych ludzi. Nie zawsze udaje mi się to docenić przy pierwszym spotkaniu, zwłaszcza, że często zwyczajnie potrafi ono zaskoczyć. Takim pierwszym, lekko może niezręcznym moim zetknięciem się z zespołem Sonbird był Festiwal Rock in Summer, który odbył się 15 sierpnia w Warszawie. Naprawdę rzadko pojawiam się na koncercie nie przygotowana, ale tym razem tak właśnie było. Znałam jeden singiel, zespół był wtedy jeszcze przed wydaniem debiutanckiej płyty. Słowem poszłam w temat w ciemno. Niesamowite było to, że nie znając praktycznie żadnego utworu, bawiłam się naprawdę bardzo dobrze. Dostałam niesamowitą dawkę pozytywnej energii i obiecałam sobie, że szybko nadrobię braki w znajomości tekstów, a jak tylko pojawi się możliwość konfrontacji na koncercie klubowym to na pewno z niej skorzystam. A to wszystko za sprawą rozbrajającej szczerości, którą poczułam tego letniego wieczoru ze sceny.
Tak też się stało i jesienią we Wrocławiu jeszcze raz spotkałam się z muzyką Sonbird. Materiału chłopaki mieli już sporo, za kilka miesięcy planowana była premiera pierwszej płyty. Koncert był taki jak uwielbiam - kameralny, bez przypadkowych widzów (serdecznie przepraszam z tego miejsca wszystkich fanów festiwali, ale uważam, że mały, zadymiony klub to środowisko naturalne głębszej relacji z muzyką. Na dużej imprezie umyka mi gdzieś ta magia chwili) a ci, którzy na nim się pojawili dostali w pakiecie przyjemne dźwięki i intrygujące treści. Uważam, że chłopaki mają w sobie rodzaj  lekkości grania i uśmiechu do świata. Próbując opisać moje wrażenia powiedziałabym ,że ich muzyka kojarzy  mi się  z babim latem, z takim spokojnym późno letnim wieczorem kiedy siedzisz i patrzysz na nadchodzący zmierzch. Skórę masz jeszcze rozgrzaną słońcem ale gdzieś już na horyzoncie pojawia się nostalgia, że coś przemija i nie możesz tego zatrzymać w stopklatce. Gdzieś tam w środku w sumie jesteś jednak szczęśliwy, że tyle było tych dobrych chwil. Oczywiście nie twierdzę, że mam licencję na zrozumienie “co autor miał na myśli”, ale konfrontując to co do mnie dotarło ze sceny ze swoimi emocjami dostałam taki właśnie mentalny obrazek. 
Zaskakująco dużo odnalazłam w tekstach Sonbird odniesień do próby znalezienia w drugim człowieku własnego kompasu na życie. To chyba utknęło w mojej głowie najbardziej,może właśnie dlatego że czuję w tym taką ogromną autentyczność. Bo czyżby nie było tak, że każdy z nas robi to samo? Nie wiemy dokąd zmierzamy ze swoim życiem i desperacko chcemy, żeby ktoś nam pokazał tą właściwą drogę. Tak jak w słowach piosenki “Wada” można usłyszeć kilkukrotnie słowa “Uderz mną, nadaj nowy rytm”. Albo w tekście “Wodospadów” gdzie przebija się “Od lat biję ciałem o brzeg dla Ciebie”. 
Podsumowując, jeśli nie lubicie chodzić na łatwiznę i jesteście gotowi pogrzebać sobie trochę w swojej duszy, to z czystym sumieniem polecam zobaczyć Sonbird na żywo. Zaryzykuję stwierdzenie, że to zaprocentuje wam odnalezieniem w swoich myślach tego, co dla bezpieczeństwa schowaliście w jakimś kartonie z napisem “nie otwierać!”. Ale warto, naprawdę warto sobie przypomnieć, że każdy z nas ma tą wrażliwą stronę, która sprawia że jesteśmy całością. A zacząć można też od świeżo wydanej płyty zespołu.






Tytuł:   Głodny
Autor:  Sonbird w składzie -
             Dawid Mędrzak , Kamil Worek , Tomasz Kurowski , 
             Maciej Hubczak 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz