Na przestrzeni pół roku dwa razy byłam na koncercie tego samego artysty! Dlaczego? I czy było warto? Odpowiedź poniżej.
PODSIADŁO I (listopad 2018,Wrocław)
Czasem sobie myślę, że moje życie dzieje się od koncertu do koncertu, albo od premiery nowej płyty lubianego przeze mnie artysty lub zespołu do następnego muzycznego wydarzenia. Oczywiście, czasem jest tak, że długo czekam na nowy materiał (w skrajnych przypadkach mam nawet zapamiętaną datę premiery lub zapisane info w kalendarzu) a gdy przychodzi ten dzień to po prostu nie jest ten dzień – dopada mnie rzeczywistość, zmęczenie, brak chęci i energii – każdy tak czasem ma. No i ta nowa płyta tak sobie czeka na odsłuchanie przeze mnie, w tym samym czasie bombardują mnie zewsząd opinie i komentarze ludzi, którzy nie "wymiękli" jak ja i odsłuchali nowe wydawnictwo od razu gdy było to możliwe. I wtem, pewnego wieczoru po powrocie z pracy zaczynam słuchać płyty – a moja pierwsza myśl to "WARTO BYŁO CZEKAĆ" (wykrzyczana w mojej głowie).
Ostatnio taka sytuacja miała miejsce przy premierze płyty "Małomiasteczkowy" (19/10/2018), mojego kolegi z windy Dawida Podsiadło. Już tłumaczę o co chodzi z tą windą. Mianowicie pracowałam w firmie, której Dawid Podsiadło udzielił swojego wizerunku i głosu w kampanii reklamowej; i tak się składa, że przez jakieś pół roku jeździłam z nim codziennie windą do pracy, ponadto witał mnie uśmiechem z baneru, który stał na parterze. Baner nadal tam stoi, natomiast w windzie jest już jakaś insza reklama dotycząca korzystnego leasingu samochodowego, z obcymi, co prawda uśmiechniętymi ludźmi, ale to już nie to samo, co znany i lubiany Dawid!
Dobra, ale do brzegu! Po przesłuchaniu (i zapętlaniu) tej płyty poczułam jeszcze większy szacunek i sympatię do tego jegomościa, bowiem pisze on co chce, gra jak chce, teksty są po polsku – na czasie, i osobiste, ale też pozwalające na przefiltrowanie ich przez własną perspektywę. Jednym zdaniem – łamie wszelkie zasady mainstremu a jednocześnie utrzymuje swoją wysoką pozycję w kategoriach bestsellerów. Szacun!
No i tak słuchałam sobie tego nowego materiału w domu, w drodze do pracy, po pracy, na mieście... Nie minął tydzień a Dawid Podsiadło wraz z Katarzyną Nosowską pojawili się w talk show Kuby Wojewódzkiego. I cóż ja tam ujrzałam! Oczywiście dobór gości już sam w sobie był iście wyśmienity, ale ponadto częścią programu był występ Dawida z nowym składem, w którym jak się okazało są również moje znajome, piekielnie i wszechstronne utalentowane Agnieszka Bigaj i Magdalena Laskowska. Odezwałam się do Magdy, że gratuluję jej występu w tv i dołączenia do zespołu, ta zaprosiła mnie na koncert we Wrocławiu, dodam tylko, że wyprzedany jak z resztą cała trasa. Koncert miał miejsce we wrocławskiej Hali Stulecia – przestrzeni dość problematycznej do odpowiedniego nagłośnienia. Zajęłam miejsce i czekałam na rozpoczęcie widowiska. Wspomnę tylko, że mimo mojej częstej obecności na koncertach, relatywnie rzadko bywam na "stadionówkach" czy w wielkich salach, takich jak Hala Stulecia, która tego wieczoru pomieściła kilka tysięcy osób! To było prawdziwe show od pierwszej sekundy! Światła, wizuale, nagłośnienie (o które nieco się martwiłam), wokal, chórki, instrumenty – wszystko się zgadzało. Naprawdę, nie byłam chyba na lepszym polskim koncercie! A co najważniejsze, widać było, że na scenie panuje świetna atmosfera i występująca zgraja utalentowanych muzyków świetnie się bawi i wymienia dobrą energią ze zgromadzoną pod sceną publicznością! Byłam oszołomiona i nadal trochę jestem, kiedy przypominam sobie ten koncert lub ktoś o niego pyta. Było to wydarzenie na naprawdę wysokim poziomie i najwyższej próby jakości!
Magda, jeszcze raz dziękuję, że mogłam to przeżyć ☺
PODSIADŁO II (marzec 2019, Bolesławiec)
Tak. Jestem jedną z tych osób, które uwieczniają i relacjonują koncerty, w których uczestniczą. Wiem, dla niektórych jest to bardzo irytujące zachowanie. Sama będąc kilka lat temu na koncercie Red Hot Chilli Peppers w Warszawie w ramach Impact Fest uznałam, że na koncercie się jest, a ogląda się go później na YouTubie (stałam tak daleko, że bardziej wiedziałam niż widziałam, że na scenie jest właśnie wyżej wymieniony zespół). Zapewniam jednak, że moje zachowanie nie ma na celu przechwalania się, że „ja jestem na koncercie, a ty, który to oglądasz, nie” ani tworzenia „fejmu” wokół mojej osoby; jest raczej objawem czystej radości i wynika z mojej sentymentalnej części charakteru. Ja naprawdę wracam do tych nagrań, a konto na Instagramie traktuję jak swoisty pamiętnik dobrych chwil. No i chodzenie na koncerty (o wiele częściej niż przeciętny człowiek - kimkolwiek on jest) to po prostu część mnie. ☺ Co ciekawe, ostatnio coraz rzadziej nagrywam relacje z koncertów, albo nagrywam ich mniej i bardziej zatapiam się w odbiór muzyki – starzeję się czy jak?
Wstęp ten miał na celu w nieoczywisty sposób doprowadzić mnie/nas do opisu koncertu, który był dla mnie ogromnym przeżyciem i dostarczył mi wiele radości. Co równie ważne, a może nawet najważniejsze przy tej opowieści, w czasie jego trwania ani razu nie wyjęłam telefonu. Nie zrobił tego NIKT z ponad 400 osobowej publiczności!
Garść konkretów:
31/03/2019, Bolesławiecki Ośrodek Kultury (Kino Forum)
Koncert Dawida Podsiadło w ramach Wielkomiejski Tour
Skład zespołu:
Dawid
Podsiadło (wokal, tamburyn, klawisze)
Kuba
Galiński (instrumenty klawiszowe)
Marcin
Ułan Ułanowski (bębny)
Jacek
Chrzanowski (bas, moog)
Olek
Świerkot (gitara)
Piotr
„Patrick The Pan” Madej (instrumenty klawiszowe i perkusyjne)
Magdalena
Laskowska (chórki, skrzypce)
Agnieszka
Bigaj (chórki, klawisze, trójkąt)
Julia
Kulpa (chórki)
Do koncertu byłam nastawiona bardzo pozytywnie, mając w głowie wspomnienia z tego wrocławskiego, na którym byłam w listopadzie zeszłego roku w ramach Małomiasteczkowej Trasy. Uznałam wtedy, że dawno nie byłam na lepszym koncercie! Niedzielne wydarzenia zamieszały ciut w moich ocenach. Wzruszyłam się już na pierwszym utworze. Czemu? Bo wszystko było dopięte na ostatni guzik. Cały koncert to był po prostu majstersztyk. Każdy nawet najmniejszy element był przemyślany, odpowiedni i pasujący do całego konceptu. Zaczynając od świateł, przez idealne nagłośnienie aż do tańca chórzystek i dźwięków tamburyna (Dawid), grzechotki banana (Piotr) i trójkąta (Agnieszka).
Podstawą koncertu był oczywiście wspaniały wokal Dawida. Natomiast zaskoczyć (ale tylko pozytywnie!) mogły nowe aranżacje zarówno starych utworów („Nieznajomy”, „Trójkąty i Kwadraty”), a także tych z najnowszej płyty rozpisanych na 9-osobowy skład. Uwierzcie mi, że nie jestem fanką muzyki poważnej, ale jak Magdalena Laskowska gra partię na skrzypcach w refrenie "Nie ma fal" to naprawdę robi to robotę. Świetnym elementem koncertu było również płynne przejście między trzema utworami. Po “Matyldzie”, tutaj należą się ukłony za autoironiczny tekst piosenki o współczesnej kulturze internetowej, muzycy zeszli ze sceny, a światło przeniosło się na siadającego przy klawiszach Dawida. Wokalista opowiedział co się teraz wydarzy – a mianowicie zagra cover, bo tak sobie wymyślił, że na każdym koncercie zagra inny cover, tym razem padło na “Kwiaty we włosach” Czerwonych Gitar. Och, cóż to było za wykonanie! Dzięki temu, że była to niezwykle liryczna wersja tego utworu Podsiadło zmieniając tylko ułożenie palców na klawiszach rozpoczął kolejną melodię – “Elephant”, utwór ze swojej debiutanckiej plyty “Comfort and Happiness”. Pod koniec tej piosenki na scenę zaczęli wracać pozostali członkowie zespołu, a Agnieszka Bigaj podsiadła Dawida przy klawiszach, by ten “zajął jej miejsce” w chórkach, stając na środku sceny i zaczynając śpiewać “Nie kłami” z nowej płyty. Ten fragment koncertu w postaci połączenia tych trzech utworów był iście magiczny. W czasie odbioru tego co widziałam i słyszałam przyszło mi do głowy, że bardzo chętnie kupiłabym płytę z nagraniami z koncertów, bo są to kompozycje inne niż te na płycie i wnoszące zupełnie nową jakość. Oczywiście nic nie odda magii bycia na koncercie i słuchania występu na żywo, ale może w tym właśnie całe clue, że są to wykonania ulotne i jednorazowe, jednoczące odbiorców zebranych pod sceną.
Niewątpliwie był to jeden z tych koncertów, które zostaną ze mną na długo i będę go wspominać z uśmiechem na ustach. Było to bowiem wyjątkowe wydarzenie i dostarczyło mi pełną gamę emocji - od wzruszenia i melancholii przez spokój, harmonię i czystą radość a nawet euforię podczas żywiołowego tańca przy szybszych numerach! Warto dodać, że specyficzne poczucie humoru Dawida Podsiadło na żywo robi jeszcze większe wrażenie i zjednuje sobie serca przybyłych fanów (moje na pewno!). Oczywistym jest też, że jak każdy artysta, Podsiadło przybiera pewną maskę sceniczną i pokazuje/przekazuje światu tylko to co chce przekazać. Niemniej jednak wyróżnia go autentyczność i szacunek do słuchaczy, który przejawia się perfekcyjnym przygotowaniem do koncertów. Emocje i śmiech to jedno, ale występy tej 9 – osobowej super grupy to naprawdę dopracowane spektakle muzyczne, które zarówno artystom jak i odbiorcom przynoszą wielką radość! Talent i wielka praca włożona w przygotowania, to chyba przepis na sukces? I w ogóle nie jest mi żal, że nie mam z tego koncertu żadnego nagrania. Było to jedno z tych doświadczeń, które trzeba w pełni przeżyć i zapisać we własnej pamięci a nie w pamięci telefonu.
Z tego miejsca pozdrawiam Martę i Basię, z którymi byłam na koncercie w Bolesławcu!!!
*mam nadzieję, że nic nie pomieszałam w setliście, którą opisuję (ach ta zawodna ludzka pamięć...)
Tytuł: Małomiasteczkowy
Autor: Dawid Podsiadło
Wydanie: 2018, Sony Music Entertainment
Bo był piękny koncert! Dzięki za relacje!
OdpowiedzUsuń