Lubię kiedy muzyka jest jak wehikuł czasu. Zdarza się, że ta podróż w czasie rozpoczyna się gdy słyszymy melodię sprzed lat (ech... zabrzmiało dość nostalgicznie!) mam na myśli utwory, których słuchaliśmy w gimnazjum/liceum a teraz jesteśmy przed 30-stką (jak ja). Choć wszyscy wiemy, że czasem nawet dwa lata mogą dużo namieszać w naszych gustach muzycznych. Sęk w tym, że dane piosenki czy zespoły są dla nas ważne z jakichś osobistych powodów. Innym przykładem zagięcia czasoprzestrzeni jest moment kiedy słuchając danej muzyki czujemy, że przenieśliśmy się w jakieś inne miejsce na linii czasu, nawet jeśli nigdy nie byliśmy częścią tamtych wydarzeń. Takie właśnie odczucia miałam słuchając EP-ki "Chaos i absurd" (2019) poznańskiego składu Lunatycy Martwej Dyskoteki.
Od razu po odpaleniu singla "Gwarna" poczułam klimat lat 80-tych! Ale nie mam tutaj na myśli skojarzenia z żadnym konkretnym zespołem, tylko jakby z całym nurtem muzyki z tamtych czasów. To wspaniałe uczucie kiedy masz świadomość, że jest to muzyka napisana współcześnie, ale już od pierwszych dźwięków przenosisz się w inny wymiar muzyczny, historyczny, społeczny. Słychać inspiracje nową falą, ale muzycy wcale się ich nie wypierają. Nazywają siebie zespołem postpunkowym – i słusznie. Swoją drogą bardzo przypadł mi do gustu ich opis na Facebooku – krótki i zwięzły, ale jasno wyznaczający zamysł działalności i przekaz tego zespołu:
"Dyskoteka
jest martwa. Dawne idee zespołów takich jak Republika, Świetliki, Apteka,
Siekiera nie. Wiersze, w akompaniamencie lunatycznych brzmień wyjawiają
tęsknotę za dawnymi latami pełnymi zabawy i uwikłanie we współczesne sprawy."
Ich muzyka jest dokładnie taka jak w opisie! Ta lunatyczność, "transowość", mantryczność ma w sobie coś magicznego. I choć postpunk nie jest moim gatunkiem numer jeden, to nie mogę przejść obojętnie obok tej twórczości. Jest w niej zaklęta jakaś tajemniczość, oniryczność a z drugiej strony obrazowe teksty, pozwalają ułożyć w głowie wyraźne opowieści zawarte w piosenkach.
Jeśli jesteście fanami nowej fali i swoistego chłodu i konkretu w muzyce i przekazie artystycznym to polecam śledzić chłopaków w social mediach i PRZEDE WSZYSTKIM chodzić na koncerty, bo to przecież kwintesencja tych wszelkich zabiegów marketingowo-wizerunkowych :)
Ale jako, że słowo się rzekło (czyli ja pisząca o tym, że nie jestem ekspertką w tym gatunku muzycznym) pozwoliłam sobie poprosić również Ewę o recenzję materiału, bo jest to gatunek bliższe jej sercu :) [tak, tę Ewę co mnie zostawiła samą na blogu 😃 jak widzicie komitywa trwa nadal, jak zapewniałam]. Poniżej jej opinia:
“Jest naprawdę dobrze! To co najbardziej przyciąga w muzyce punkowej to szczerość i prawda. I za to wielki szacunek dla zespołu, bo wyciągnęli z dawnego Jarocina to co w nim najlepsze. Ale zamiast odgrzewać stare motywy zrobili z tego prawdziwy powiew nowej fali, coś swojego. Róbcie dalej jak czujecie, bo robicie to zajebiście dobrze!”
Niech muzyka obroni się sama, miłego odsłuchu!
Ola
* najbliższe okazje do zobaczenia zespołu na żywo:
16/01 w Gotyniu (przesłuchania w ramach festiwalu Rockowania)
18/04 we Wrocławiu (Klub Łącznik)
skład zespołu:
Jakub Walczak (gitara)
Iwo Greczko (wokal)
Tomasz Sojka (gitara)
Igor Stobiecki (bas)
Kacper Kot (perkusja)